środa, 30 sierpnia 2017

Strzeż się... Xeny!

Hejka wszystkim!
Tak jak zaplanowałyśmy, tak też zrobiłyśmy i spędziłyśmy aktywnie weekend. ^^
W sobotę wizyta w Radziejkach, zaś w niedzielę odkrywałyśmy, a w sumie odkrywaliśmy, bo tatko znów poratował mnie swym koszykiem *muszę coś zrobić z tym koszykiem, nie chce nikt kupić?*. Wybraliśmy się w troszkę innym kierunku niż zawsze, bo naszym najczęściej docelowym miejscem spacerów jest łąka lub działka, ale to trochę nudne tak ciągle i ciągle, i ciągle chodzić w te same miejsca i od czasu do czasu trzeba wybrać się gdzieś indziej.
Teoretycznie nie mieliśmy wytyczonego ani szlaku, ani miejsca docelowego, bo głównym naszym celem było po prostu miło spędzić czas na świeżym powietrzu. Tak, wiem - ambitne. ;P
Generalnie po drodze minęliśmy maaasę pięknych krajobrazów, że kurcze, może miasto nie jest piękne, ale za to pobliskie wsie mają genialne krajobrazy! *.*
Spotkaliśmy też mucie, co raczej nie powinno dziwić, ale uważam, że pięknym widokiem w tych czasach jest zobaczyć krowy pasące się po prostu na łące a nie zamknięte w boksach, a w sumie pewnie wiecie o czym mówię, nie będę psuć nastroju postu.
Po drodze zaczęły gonić nas wieeelkie chmury i niestety musieliśmy skrócić naszą podróż, ale musiałam się zatrzymać by cyknąć fotkę *jak to ja*, ale wyglądały przecudnie! ♥ Zresztą, zobaczcie sami:
Po drodze spotkaliśmy papisia, za którego się winię, że mu nie pomogłam, ale kurcze, jeden koszyk, deszcz leje, pioruny walą, jak to mój nauczyciel ratownictwa mawiał "martwy ratownik to zły ratownik" i niestety nie pomogłam mu. :/ Ehhh... Gdybym była autem, albo chociaż te pioruny nie waliły, to coś by się wymyśliło, ale kurcze... :/ Muszę się tam wybrać, ale też nie mam jak sama, bo nie miałabym jak go zabrać, bo przecież nie mam koszyka... :'( Nienawidzę swej niemocy... :(
Pojechaliśmy na kolej i schowaliśmy się pod daszkiem, żeby chociaż w ten sposób zabezpieczyć się przez burzą.
Jak to po burzy - piękne widoczki... Bo po deszczu zawsze wychodzi słońce...
Później wstąpiliśmy jeszcze na działkę na małą przerwę, a później pojechaliśmy dalej, naszą można rzec "stałą trasą", gdzie mogę spuścić Marlenę (a zwłaszcza w weekendy) bo wiem, że nie ma tam żadnych agresywnych piesełków oraz ruchu.
Jak to na Xenkę przystało - wykopanie dziury należało do priorytetów podczas małej przerwy. :P 
Oraz na koniec mokry szczur po burzy. ^^ Poprzedzając Wasze pytania - Xena ma w nosie burze, jej to nie robi różnicy, najchętniej by pobiegała i połapała pioruny, ale wiadomo, że tego nie robi. ;) 

*idealną jakość sponsorował mój telefon, ale no wiecie - liczy się chwila* 
Dziękujemy za przeczytanie!
Do napisania! 
NX Team 🐾

1 komentarz:

  1. Oh!!!! Właśnie dodałam Cię do obsewowanych <3 śliczna psinka, ładny, przyjrzysty blog ^^
    Fajnie że dodajesz zdjęcia *.*
    Pozdrawiam!
    pierwsze-skrzypce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoim zdaniem z innymi! ♥

Projekt i wykonanie: Natalia Sadkowska | Xena. Mała czarna. 2017 ©