środa, 23 sierpnia 2017

Rrrrróżowo mi!


Jak już pewnie dobrze wiecie jestem psią zakupoholiczką i uwieeeelbiam kupować nowe rzeczy dla Xeny. Ostatnio w mej głowie powstał dylemat egzystencjonalny pt. "Heloł, Natka, masz suczkę, dlaczego ona tak mało ma różu w tych rzeczach? Czarny czarnym, wygodny, bo wygodny, ale może by ludzie Cię ciągle nie pytali czy to dziewczynka czy chłopiec? Pomyśl nad tym!" i tak zaczęłam sobie myśleć, bo w sumie lubię czarne rzeczy dla Xeny, są takie neutralne i do wszystkiego się dopasują, ale czarne rzeczy na czarnym psie, to takie trochę maniakowe samobójstwo, a ja w sumie lubię swoje życie... ;p Więc stwierdziłam, że trochę urozmaicę tę psią szafę i oto jestem.  Let's start!



1. Hero Sonic Extra 215
Po tym jak Xena polubiła się z gumowym dyskiem z trixie i zaczęła ładnie po niego wyskakiwać stwierdziłam, że skoro ją to kręci to może by tak pomyśleć o czymś lepszym? Bo to takie gumowe, chwiejne, lata bo lata, ale to nie to czego bym chciała. Po przejrzeniu sieci, a w sumie głównie youtube'a gdzie oglądnęłam sobie jak co lata, zdecydowałam na jego zakup. Tu zawyrokowała moja impulsywność bo w sumie mogłam kupić jej coś innego, jakiś tańszy z grupowych zamówień, ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Odnośnie samego dysku - bardzo go lubię, lata bardzo ładnie, zawisa w powietrzu *na czym mi najbardziej zależało*, a jego trajektoria lotu nie jest zbyt chwiejna. Xena za to ma inne podeście do sprawy i wciąż jej numerem jeden jest dysk z trixie, ale powoli się przełamujemy i mam nadzieję, że go polubi, bo dałoby to zarówno mi jak i jej o wiele więcej możliwości.
Za dysk zapłaciłam 25 zł + 12 zł przesyłka, co sumując daje nam 37 zł.

2. Obróżka martingale
Młodsza ja by pewnie dopisała tutaj "by Moda dla małych" ale daruję sobie te gierki, bo to dawno... i nieprawda. xD Anyway! Obróżka 20mm szerokości, zwyczajna parcianka, różowa z czarnymi okuciami *ten fejm... wyczuj sarkazm!*, bo takie mi bardziej pasowały, no i oczywiście "Xena takich jeszcze nie ma". ;P Generalnie uszyte, bo została mi taśma i okucia. xD

Za materiały na 2 obróżki, szelki i rączkę do samochodu zapłaciłam 8,88 zł, więc nie będę odliczała ile kosztowała obróżka, bo były to po prostu - grosze. Nitki miałam w domu, ale zużyłam ich tyle, że nie ma co nawet wyliczać. ;p


3. Szelki á la guardy Y
Xena ma masę szelek, w tym też różowych *norwegi z KA, juliusy, guardy z trixie, step-in'y nn*, ale stwierdziłam, że "takich jeszcze nie ma" i postanowiłam coś uszyć. Chciałam uszyć á la norwegi z WD ale mi nie pykło, więc stwierdziłam, że pójdę w innym kierunku. Wyszło jak wyszło, generalnie Xena je lubi, więc chyba nie jest źle. xD

4. Obróżka na zatrzask
Jedyna planowana, szyta rzecz. xD Generalnie potrzebowałam jakiejś klasycznej obróżki pod adresówkę, więc oto i jest. ;)

5. Miska podróżna Trixie
Wraz z nadejściem wiosny i wyższych temperatur, nadeszło też szybsze zmęczenie i przymus uzupełnienia płynów. Wcześniej nosiłam Xenie dużą miskę z biedry, ale było to dość niewygodne, ponieważ musiałam brać dużą torbę specjalnie dla tej miski, bo w innych mi się nie mieściła, a tak to mam malutką miseczkę i sprawdza się super. Ma o ile dobrze pamiętam 250 ml czyli 1/4 l i uważam, że taka spokojnie dla Xeny wystarczy. Miałam zamawiać z zooplusa, ale była tylko ta 1 litrowa... Jeszcze przyjdzie 1 z ali haha. xD

Miskę kupiłam w miejscowym zoologicznym za 11 zł.

6. Rączka do samochodu
Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw oraz przeanalizowaniu systemu działania pasów w samochodzie stwierdziłam, że jeśli nie klatka ani transporter, to taka opcja będzie najbezpieczniejsza. Nie mam samochodu i nie testowałam tego, aczkolwiek wydaje mi się, że nakładka nakładana na te normalne, ludzkie pasy zadziała lepiej niż ta zwykła wpinka, ponieważ to pasy w razie wypadku amortyzują uderzenie, a nie ta wpinka, stąd też moje podejrzenia, że to będzie najlepsza opcja. Jeśli testowaliście coś takiego i kompletnie Wam się nie sprawdziło, to wyprowadźcie mnie proszę z tego błędu.

7. Ubranko z aliexpressu

Od dłuższego czasu myślałam nad zamówieniem z tej strony, a, że moja znajoma robiła, to udało mi się przyłączyć do jej zamówienia i oto, i jest nasze ubranko. Kosztowało jakieś 13 zł i jak na tak śmieszne pieniądze (w PL ubranka na Xenę chodzą od ok. 40 zł) jest naprawdę dobrej jakości. Xena - jak to Xena - jest dość niewymiarowa, więc musiałam tu i ówdzie pomniejszyć, aby pasowało, ale teraz jest ok *chyba*. My mamy rozmiar XXL choć myślałam jeszcze nad XL, ale ze względu na długość pleców wzięłam XXL. Na jesienne, zimne dni będzie idealny, na zimę myślę, że kombinezon będzie lepszą opcją.

8. Adresówka z Edeil
Fakt. Nie jest różowa i nie ma jej na obrazkowej liście, ale stwierdziłam, że można by ją tu wrzucić, bo jakoś tak wpasowała się elegancko w tę różową sferę. Wykonana ze szkła akrylowego. Jest ładna i starannie wykonana. Wkurza mnie, gdy adresówka jest wypalona laserem a nie wycięta diamentem, ale kosztowała mnie tylko 5 zł, więc nie nie ma się czego czepiać. Drugą rzeczą, która mnie irytuje jest zbyt duże kółko, praktycznie wielkości adresówki. Ok, może u większych psiaków to lepiej się sprawdza, ale u nas niezbyt, szkoda, że nie ma *a przynajmniej ja nie znalazłam* możliwości wyboru wielkości kółeczka. Ale generalnie swoje zadanie spełnia i dumnie wisi na obróżce. Oby się nie przydała!

A jak to u Was wygląda? Jaki kolor dominuje w szafie Waszego pupila? Podzielcie się tym w komentarzu a jeśli macie na swoim blogu podobny wpis, to podlinkujcie, chętnie poczytamy! *.*

Do napisania kochani!  NX Team 🐾

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Wyprawka dla szczeniaka | Szczeniaczkowo #1

Hej! Jakiś czas temu postanowiłam, że napiszę poradnik dla przyszłych potencjalnych właścicieli psów, ponieważ sama biorąc Xenę szukałam czegoś takiego, ale niestety nic konkretnego nie znalazłam. Są na to w sumie dwa wytłumaczenia - albo nic rzeczywiście nie było - albo ja nie umiałam szukać, jednakże mam nadzieję, że to była jednak druga opcja. ;P Anyway!

W poradniku tym opiszę nasze psiejsko-ludzkie życie odkąd mam Xenę, ale bardziej od tej problemowej strony. Dziś postaram się stworzyć listę rzeczy MUST HAVE na przyjęcie nowego członka rodziny. Zapraszam! ;)

OBROŻA / SZELKI I SMYCZ
Nieważne skąd bierzemy naszego pupila - czy z schroniska, czy z hodowli, czy po prostu przygarniamy go z ulicy - musimy mieć coś by móc go złapać by nam nie uciekł.

Szczeniaczki z reguły po oddzieleniu od mamuśki *tak przynajmniej było w naszym przypadku* trzymają się kurczowo ludzkiej mamke / tatke i nie zwiewają, jednakże nie wyobrażam sobie mimo wszystko puścić szczeniaczka ot tak. Na początek najlepsze będzie coś taniego, ponieważ szczeniaki jak to dzieci - zmieniają zęby, więc będą gryźć smycz - nooo chyba, że trafi Wam się wysoce zsocjalizowany papiś ogarniający już chodzenie na smyczy bez gryzienia smyczy, ja tego szczęścia nie miałam i w sumie nie było tak źle, bo Xena nie przegryzła żadnej smyczy *to karabińczyki popełniły samobójstwa*, jedynie je lekko strzępiła ząbkami. Obróżka? Najlepiej taśmowa na zatrzask, ponieważ przylega całą sobą do psiej szyi i nie zachęca do gryzienia, bo... po prostu nie ma jak. *noo chyba, że papi będzie miał ją meega luźno na szyjce tak, że przeleci mu przez głowę do zębów, gdzie będzie mógł ją przegryźć ;>*
Jeśli chodzi zaś o szelki - generalnie wiele osób odradza szelki dla papisiów, ponieważ mając powodować skrzywienie kręgosłupa - ja jako zielona wtedy w tym temacie kupiłam Xenie szelki typu step-in, Xenie na szczęście nic się nie stało *uffff!*, jednakże gdybym miała drugi raz decydować, to definitywnie wybrałabym bardziej bezpieczniejszy model jakim są guardy. Wiele osób odradza też norwegi, ponieważ blokują psu łapy - fakt, dość szybko je się zakłada, bo wystarczy przełożyć je przez głowę i zapiąć na dole, jednakże wydaje mi się, że guardy są najlepsze - są chyba najbardziej adaptującymi się szelkami, ponieważ możemy wyregulować większość pasków, przez co idealnie przystosują się do naszego psiaka w przeciwieństwie do norwegów, gdzie mamy regulowany tylko dół *w nowszych modelach handmejdowych często regulowany jest też przód co nie zmienia faktu, że wciąż są one odradzane dla szczeniaków* no i oczywiście wcześniej wspomnianych step-inów, gdzie regulowane mamy tylko pasek w klatce piersiowej i ten bliżej szyi *idk jak się nazywa ale mam nadzieję, wiecie o co chodzi*.
A smycz? Najlepiej zwykła, taśmowa, może być regulowana, choć na początku miałam zwykłą 1,2 m i spokojnie mi wystarczała, jeśli jednak chcecie mieć coś dłuższego, to polecam skoczyć do budowlanego, kupić paracord lub taśmę nośną i zrobić sobie dłuższe smycze - wiecie - w przypadku przegryzienia tylko zmieniacie taśmę / paracord, są to raczej groszowe sprawy, a najzwyklejsza 1,2 m smycz to koszt około 7-8 zł, więc jeśli macie szansę zaoszczędzić - zróbcie to! ;P Odradzam kupowanie dla szczeniaków smyczy automatycznych, ponieważ zrobicie swojemu papisiowi tym więcej krzywdy niż dobrego - automatyk dopiero po nauczeniu się ładne chodzenia na smyczy. Nie popełniajcie mojego błędu! 

TRANSPORTER
Ja osobiście przyniosłam Xenę na rękach, ponieważ od jej "hodowcy" do mnie jest bardzo krótki dystans, więc nie potrzebowałam transportera - owszem, rozważałam tę opcję, jednak finalnie nie zdecydowałam się na jego zakup. Jednakże, gdy wiecie, że po Waszego psijaciela będziecie musieli przemierzyć setki kilometrów i razem z nim przez te setki kilometrów wrócić to radziłabym zainwestować w takowy transporterek. Najlepiej by było gdybyście kupili typowy, plastikowy *lub metalowy, jednakże wtedy pies będzie musiał jechać prawdopodobnie w bagażniku, a nie blisko Was* transporterek, choć wiem, że wiele osób po prostu bierze kartonowe pudło, które wykładają czymś miękkim i tak transportują papisia, nie wiem czy to się sprawdza, czy też nie, aczkolwiek potrzeba matką wynalazków, zawsze to lepsze niż biegający papiś po samochodzie *a zwłaszcza gdy jedziecie sami*

ZABAWKI
Jeśli chodzi o zabawki to wybór mamy przeogromny, jednakże osobiście polecałabym zainwestować w zabawki z gumy. Papik zmienia zęby, przez co gryzie najczęściej co popadnie - guma nie jest twarda, więc będzie miał co memłać a nie zrobi sobie krzywdy. Warto tu dodać też zabawki na inteligencję, które będą stymulowały ciągle rosnący i rozwijający się móżdżek waszego papika. Na początek najlepsze są kule smakule i zabawki typu kongowy bałwanek. Fajne są też zabawki z piszczałkami - Xena miała piszczącego kurczaczka i piszczącą świnkę, jednakże ostre niczym szpilki ząbki mogą przebijać tę gumę, która jest najczęściej mega, mega cienka, przez co zabawka przestaje piszczeć i często nadaje się do schowania w kąt albo do wyrzucenia.

LEGOWISKO
Szykując się na wzięcie psiaka, musimy też wyznaczyć teren gdzie nasz papiś będzie spał. Najlepiej, żeby było to miejsce z dala od okien i drzwi *przeciągi* oraz z dala od ciągle plątających się ludzi i najczęściej tym miejscem idealnym jest sypialnia. Xena na początku miała spać w legowisku bo szczerze mówiąc niezbyt byłam przekonana do psa w łóżku *obawiałam się o zasikane i zakupciane łóźko, bo przecież ja młoda i głupia wierzyłam ludziom w takie rzeczy -.- , co jest najczęściej totalnym kłamstwem - owszem papisiowi może przydarzyć się wpadka i może popuścić, jednak szczeniaki nie kontrolują sikania do mniej-więcej 4-5 miesiąca życia i jest to naturalne, więc nie mamy prawa być na niego za to źli - natury się nie zmieni, jednakże z reguły zdrowy pies nie załatwia się tam gdzie śpi, tak przynajmniej było u nas*, jednakże po pierwszych kilku nocach stwierdziłam, że to nie jest takie złe, ba! To cudne uczucie gdy przytula się do Was mała, mięciutka kuleczka! ♥
A odnośnie legowiska? Ja dla Xeny kupiłam zwykłe, materiałowe legowisko, ponieważ brałam pod uwagę fakt, że to papiś i może je zniszczyć, więc nie chciałam się mocno wykosztowywać, skoro przypuszczałam, że i tak to zostanie zniszczone. Reasumując - na początek polecam coś tańszego - np. materac przykryty kocykiem. Warto też pomyśleć nad kennel klatką, gdzie papiś miałby swój bezpieczny kąt kąt a przyzwyczajenie go do tego kąta może pomóc w ewentualnym przełamywaniem lęku separacyjnego, jednakże warto tu wspomnieć, że kennel klatka NIE służy głównie do zamykania psa w niej, jej celem jest zapewnienie psu poczucia bezpieczeństwa, gdzie w razie zagrożenia (burza, fajerwerki) może się schronić i czuć się bezpiecznie. Odradzane są legowiska wiklinowe, ponieważ szczeniaki często je roznoszą w bardzo krótkim czasie w pył, na początkowy okres odradzane są też legowiska plastikowe, ponieważ papik chcąc pozbyć się mleczaków może pogryźć takowe legowisko. Więc - na początek - najlepiej coś taniego, co nie zmienia faktu, że ma być wygodne! ;p

PODKŁADY
Wiele osób kupuje podkłady na które papik będzie się załatwiał, jest to przydatna rzecz, ale swoje też kosztuje, tutaj równie dobrze spiszą się *sprawdzone info! ;p* gazety - tylko pamiętajcie by używać tych szarych z papieru z recyklingu - chłoną o wiele lepiej *to tez sprawdzone info! ;p*. Warto je mieć, nawet te "domowe", ponieważ za ich pomocą możemy nauczyć psa załatwiania się w konkretnym miejscu *przenosząc papier coraz bliżej drzwi, aż na dwór*, a nie gdzie popadnie.  To oczywiście ciężka praca, ale warta tego poświęcenia. U nas osobiście nie były zbytnio potrzebne, ponieważ Xena z automatu sikała i qpkała na dworze - owszem zdarzały jej się wpadki, ale były to raczej pojedyncze przypadki, jednakże tak jak wspomniałam wcześniej - papik nie kontroluje tego, wiec jest to po prostu normalne, że czasem nie zdążymy wyjść.

Jeśli jednak zdecydujcie się na zakup mat, to lepiej kupcie je w aptece - działają tak samo, a są o wiele, wiele tańsze. ~Dzięki za info Agnieszka!

JEDZENIE
Xena w "hodowli" nie miała wprowadzonej suchej karmy, jechała na gotowanych przez "hodowcę" daniach, więc to ja wprowadziłam w jej żywienie suchą karmę i to ja byłam głównym decydentem odnośnie karmy jaką mój papik będzie jadł, jednakże biorąc psa, gdzie jadł wcześniej jakąś konkretną karmę najlepiej jest kupić taką samą, ponieważ pozwoli to papisiowi na lepszą adaptację w nowym domku, ale także nie spowoduje rewolucji żołądkowych i pozwoli nam na spokojne wprowadzenie naszej karmy. Jaka karma? Najlepiej taka z przeznaczaniem dla osesków, ponieważ ta dla papików ma więcej białka, co jest bardzo ważne w okresie rozwoju i rośnięcia. Pierwszą karmą Xeny był Brit Premium S dla juniorków oczywiście i szczerze powiem, że dobrze wspominam tę karmę, ponieważ wszystko było okej, Xena wyrosła na silną i zdrową babę. OCZYWIŚCIE karm jest masa i nie należy kierować się tylko tym, że ktoś karmił karmą X to już jest super, dobór karmy to kwestia baaaardzo mocno indywidualna, dlatego na początku najlepiej kupować małe worki i dopiero gdy trafimy na tę idealną karmę, niepowodującą żadnych komplikacji to wtedy warto kupić większy worek, choć przy małych psach osobiście uważam, że wciąż warto kupować małe worki, no chyba, że jest jakaś super mega opłacalna promocja, to tak, choć często karmy z przecen mają krótszy termin ważności, wiec to też trzeba brać pod uwagę, krótko mówiąc - wszystko to kwestia indywidualna, jednak warto pamiętać o tych kilku zasadach: karma dla szczeniąt *więcej białka*, stopniowa zmiana(!), lepiej mniejszy worek, ale lepszej jakości aniżeli na zapas a dupnej jakości.

KSIĄŻECZKA ZDROWIA I $$$ NA WETERYNARZA
Zastanawiałam się czy to pisać, jednakże myślę, że w planach budżetowych trzeba to także dodać na listę. Gdy bierzemy psa z hodowli lub ze schroniska często szczepienia mamy już za sobą, jednakże może zdarzyć się, że to my będziemy musieli za wszystko zapłacić.
Jeśli bierzemy pod uwagę tę drugą opcję to wychodzi spory wydatek, ponieważ czeka nas odrobaczenie, potrójne szczepienie na zakaźne *czasem podwójne, to zależy od wieku psiaka* oraz szczepienie na wściekliznę. Warto do tych kosztów doliczyć też zabezpieczenie psa przed pchłami i kleszczami oraz ewentualne badania w razie jakiś komplikacji *ale odpukać w niemalowane*. A! No i musimy też kupić książeczkę zdrowia jeśli osoba od której bierzemy psiaka tego nie zrobiła, ale to akurat drobiazgowy koszt, za naszą chyba piątaka dałyśmy.

ADRESÓWKA
Na początek myślę, że najlepsza będzie zwykła, tania, wypisywana adresówka, ponieważ papiki niszczą *Xeny pierwsza kupna, z grawerem, wykonana z laminatu w kształcie koniczynki nie przeżyła zbyt długo, ponieważ Xenka stwierdziła, że jej nie pasuje listek i go odgryzła, a później pękła już cała adresówka. xD *, dlatego tak jak wspomniałam wyżej - do czasu wymiany zębów nie warto inwestować w coś mega drogiego, najtańsza ochrona to wciąż ochrona a strata adresatki za 3 zł nie boli tak jak strata adresatki za 15 zł... ;p Poza tym, biorąc papika wciąż go poznajemy i nasz gust imienniczy może się zmienić, więc też nie warto kupować czegoś co później nie będzie się nadawało. Tak czy siak nie wyobrażam sobie obecnie życia bez adresówek, według mnie jest to MUST HAVE każdej osoby, której zależy na dobru psijaciela.

SMAKOŁYKI
Bo czymś trzeba nagradzać naszego papika na siusiu i qpkę na dworze, no nie? ;p Osobiście polecam jakieś mikro smaczki, tzw. trenerki, ponieważ są malutkie i można psiaka szybko nagrodzić. Z takich najbardziej lubianych przez Xenę to z pewnością Bosch Fruitees i mikro kosteczki z Chewies.

MISKI
Jak można napisać o jedzeniu a zapomnieć o miskach? No ja się pytam jak? xD *cała ja*
Anyway, na początku lepiej też kupić coś tańszego, Xena miała na początku zwykłe, najtańsze plastikowe miseczki, które sprawdzały się bardzo dobrze *a w sumie sprawdzają, bo mamy je do dziś ;p*, fakt, mają też jedną wadę - dość mocno przechodzą zapachem karmy, ale to bardziej drażniący nas fakt, a nie psiaka. Generalnie przeszukałam ostatnio internety, ponieważ byłam bardzo ciekawa jak to jest z tymi podstawkami, czy podawać psu jedzenie / wodę na podstawce czy też nie i w sumie ... nie wiem. Większość źródeł, które udało mi się odszukać mówi, że nie powinno się psu podawać na podstawce, ponieważ gdy podajemy bez, to jakoś inaczej ustawione wnętrze psa *czy jakoś tak, nie zagłębiałam się mocno w ten temat, bo ile ludzi tyle opinii* i ponoć zmniejsza to ryzyko wystąpienia skrętu żołądka. Xena osobiście jadła od papika na ziemi i nic jej nie było, później kupiłam jej właśnie miski na podstawkach i również nic jej nie było, więc jest to raczej kwestia mocno indywidualna, jednakże warto porozmawiać o tym z wetem na pierwszej wizycie.

BRAMKA / KOJEC DLA PSA OPCJONALNE
Jeśli nie przekonuje Was kennel klatka, a nie chcecie by Wasz mały osesek łaził po całym domu, możecie też kupić coś takiego jak bramka, którą ustawia się w futrynie i pies nie ma jak przez nią przejść *no chyba, że ją przeskoczy, ale papisie raczej AŻ tak skoczne nie są*, drugą opcją jest kojec, który działa na podobnej zasadzie jak bramka, ponieważ jego celem jest ograniczanie miejsca papikowi, z tę różnicą, że bramkę wkładamy w futrynę, a kojec ustawiamy jak chcemy, może to być np. wokół legowiska. Niebezpieczeństwem związanym z kojcem, wydaje mi się jest to, że kojec nie jest nigdzie przytwierdzany w przeciwieństwie do bramki, pół biedy jeśli  mamy dywan, to ten kojec jako tako się utrzyma, jeśli zaś mamy tylko panele, lub linoleum - podejrzewam, że pies przesunie ten kojec i dotrze tam gdzie chce *no chyba, że zainwestujemy w taki mega ciężki, ale taki też swoje kosztuje, dlatego lepsza jest tutaj bramka lub kennel klatka*.

SZAMPON
To nie jest rzecz "must have na cito", ponieważ najczęściej papiki są wykąpane, jednakże jeśli zdarzy się, że nie, a Wy czujecie, że musicie wykąpać Waszego oseska, to kupcie szampon z przeznaczaniem dla szczeniąt, który nie podrażni skóry Waszego papika. Xena miała Dr Seidel'a i polecamy, bo ma neutralny zapach a papik ma mięciutką i delikatniutką sierść. Pamiętajcie, że kąpiąc Waszego papika należy pamiętać o osłanianiu uszu! W czym kąpać? Ja Xenę kąpałam w misce, dopiero w późniejszym etapie przeniosłam ten proces do wanny, wydawało mi się, że miska jest mniejsza i mniej straszna jak na pierwszy raz.

SZCZOTKA
Również nie jest to rzecz "must have na cito" ale warto pomyśleć o tym i przyzwyczajać papika od pierwszych dni do zabiegów pielęgnacyjnych, ponieważ ułatwi to o wiele późniejsze życie.
Xeny pierwszą szczotką był zwykły druciak, NIE POPEŁNIAJCIE MOJEGO BŁĘDU i lepiej zainwestujcie w rękawicę do czesania. Jest idealna do papikowej sierści, a w dodatku wiele osób robi ją samemu - wystarczy gumowa rękawica i klej na gorąco - robimy kropki wzdłuż palców, czekamy aż klej wyschnie i czeszemy, ponoć działa bardzo dobrze - osobiście nie miałam okazji testować, ale mamy jakby takie zgrzebło działające na tej samej zasadzie i działa, więc myślę, że w tym przypadku również podziała.

CĄŻKI / PILNIK DO PAZURÓW
Również rzecz opcjonalna na początek, ale warto o tym pomyśleć, ponieważ pazurki rosną z zabójczą prędkością a zbyt długie będą się zawijać i wbijać w poduszki *a zwłaszcza wilcze pazury* powodując psu ból. Równie dobrze można to zrobić u weterynarza / groomera, ale swoje to kosztuje, a psie pazurki powinno się obcinać dość często. Drugą rzeczą o której wspomniałam jest pilnik do pazurków - bezpieczniejsza opcja cążków, ponieważ nie ma ryzyka, że obetniemy na krótko i widzimy na bieżąco co się dzieje z pazurem *czy zbliżamy się do rdzenia*. Ale to czy wybierzemy opcję skracania pazurów u weta / groomera czy samemu, oraz jaki sposób tego skracania wybierzemy zależy tylko i wyłącznie od nas, jednakże TRZEBA o tym pamiętać, by te pazury skracać (!).

PREPARATY DO PRZEMYWANIA OCZU I USZU
Rzeczy te, podobnie jak szampon, szczotki i cążki nie są rzeczą "must have na cito", ale jeśli mamy już wybranego psiaka i wiemy, że może być podatny na różne choróbska tych rejonów, powinniśmy już od pierwszych dni posiadać takowe preparaty - nie oznacza to oczywiście, że psiaki mniej podatne na takowe choroby nie powinny mieć w ogóle takowych preparatów - co to to nie, oczywiście musimy im czyścić uszy, po prostu nie z taką dużą częstotliwością. Dzięki Agata za podrzucenie!

I myślę, że z takich podstawowych, "must have" rzeczy na początek przygody z papisiem wystarczy, a przynajmniej tyle wystarczyło u nas. A może Wy byście dodali coś do tej listy? Może Wy macie jakąś inną listę rzeczy "must have" dla papika? Pamiętajcie, że to co tutaj napisałam to tylko moje wnioski wyciągnięte z autopsji i nie należy się kierować tylko nimi, dlatego miło mi będzie, gdy napiszecie swoje spostrzeżenia autopsyjne w komentarzach. Ogólnie co sądzicie o takiej serii? Przydatna?

Do napisania! NX Team 🐾

wtorek, 1 sierpnia 2017

ALPHA SPIRIT KOŚĆ Z SZYNKI SERRANO, POŁOWA | Recenzja

Cześć i czołem. Dziś przychodzę do Was jak już pewnie wiecie z recenzją kości z ostatnich zakupów - Alpha Spiritowskiej kości, zwanej też "kością z szynki Serrano". Zapraszam. ;)
____specyfikacja przysmaku
Tu dość dużo się nie będę wypowiadała, tylko zapożyczę opis kości z zooplusa, gdzie kupiłam tę kość.
Połówka kości z suszonej tradycyjnymi sposobami, hiszpańskiej szynki serrano, która nie tylko z nazwy kojarzy się z tym wyjątkowym przysmakiem! Jest to całkowicie naturalny smakołyk, który nie zawiera żadnych sztucznych dodatków i stanowi świetne zajęcie dla psa. Ponadto gryzienie tej kości umożliwia oczyszczenie zębów z osadu, a więc pozwala zadbać o higienę uzębienia.

Ponadto kości pakowane są hermetycznie, dzięki czemu zachowują świeżość - bez chłodzenia i zamrażania.
Alpha Spirit kość z szynki serrano w skrócie:• Porcjowana połówka kości z szynki wieprzowej
• Idealna dla średnich i dużych psów
• Wysokowartościowa kość z suszonej tradycyjnymi sposobami szynki serrano
• W pełni naturalna: bez sztucznych dodatków
• Opakowanie zapewniające świeżość produktu
• Pielęgnuje uzębienie i stanowi dobre zajęcia dla psa, zaleca się podawanie kości na świeżym powietrzu
• Rozmiar: ok. 10 cm

____pierwsze wrażenie
Kość jest zapakowana w szczelnym plastikowym pudełeczku, zaklejonym firmową folią. W zestawie były 3 połówki kości i z każdą wszystko było jak w najlepszy porządku. Na początku Xena trochę pogryzła i zostawiła, jednakże po kilku dniach mogę stwierdzić, że jest to przysmak, który zajmuje psa na dość długo. Kość też pachnie dość intensywnie, ale nie na tyle intensywnie by przeszkadzało to człowiekowi.

____gdzie kupić?
Ja osobiście kupowałam na zooplusie, dokładnie korzystałam z tej oferty, jednakże wydaje mi się, że można ją kupić w wielu sklepach internetowych jak i stacjonarnych.

____wady
Znalazłam chyba jedną jedyną jednak wydaje mi się istotną wadę. Do kości dość intensywnie przyczepia się sierść i włosy, więc jeśli dajecie psu taką kość to najlepiej w miejscu, gdzie jest najmniejszy dostęp do takich mikro śmieciuszków. Xenie osobiście to nie przeszkadza, ale zdarzają się wybredne psy, którym jeden, mały włosek może zniszczyć całą radochę z kości, więc na to warto uważać.
____zalety
Tu mogłabym się rozpisywać całymi dniami, jednakże myślę, że podsumuję to w kilku zdaniach. ;p

Po pierwsze i najważniejsze - kość zajmuje psa na dość długo. U Xeny jest to kilka h, więc wydaje mi się, że byłaby to fajna rzecz, jeśli pies ma np. lęk separacyjny.

Po drugie - jest naturalna. To po prostu widać po entuzjazmie Xeny. Do żadnych dotychczasowych przysmaków nie podchodziła tak chętnie.

Po trzecie - jest opłacalna. Za 3 takie sztuki na zooplusie płacimy obecnie 8,80 zł. W zoologicznych zwykła, większa biała, wiązana kość kosztuje w granicach 5 zł.
____czy warto?
Oczywiście, że warto! Gdy będę robić kolejne zamówienie na zooplusie na 100000% kupię to ponownie Xence.

A Wy co sądzicie o tej kości? Może podajcie ją swoim psiakom? Czy wolicie coś innego? Podzielcie się z nami w komentarzu!
Do napisania, cześć!



Projekt i wykonanie: Natalia Sadkowska | Xena. Mała czarna. 2017 ©