poniedziałek, 26 marca 2018

Nie możesz pomóc? To chociaż nie przeszkadzaj.

Jestem osobą która korzysta z fejsa i nie ma z tym co się kryć, w sumie zapewne prawie każdy z Was - czytelników - bardzo dobrze o tym wie, ponieważ właśnie tam umieszczam odnośniki do większości postów - ale do rzeczy. Był piękny, słoneczny dzień... Przeglądałam sobie ww. twarzo książkę i natchnęłam się na jeden post, który zainspirował mnie do napisania tego postu. Zapraszam.


   Ludzie bywają różni - to chyba bezsprzeczna informacja. I tak jak różni jesteśmy jeśli chodzi o wygląd, tak podobni bywamy w charakterze i zachowaniu. Post na który się natknęłam i tak bardzo oddziałał na mnie, że aż postanowiłam napisać tenże odnosił się do sytuacji porzucenia psa. Niby widzę takie posty codziennie na ściance, ale jednak ten był inny, ponieważ... pies miał przy sobie miskę, karmę i... książeczkę zdrowia. W komentarzach wybuchła gorliwa wojna. Ludzie zaczęli oczywiście pluć jadem, że jaki to ten właściciel zły, potwór, zabić go w męczarniach! Ok - w wypowiadaniu się i wyrażaniu własnego zdania nie ma nic złego, ale należy pamiętać, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność innych i ocenianie tego człowieka jest totalnie nie na miejscu. Możemy oceniać zachowanie, ale musimy też wziąć pod uwagę, że różne musiały być powody takiego postępowania. Człowiek ten mógł żyć w patologii i nie chciał by pies dłużej widział, słyszał i przeżywał codziennie libacje... Mógł też umierać np. na raka i chciał znaleźć nowy dom dla swojego najlepszego przyjaciela. Mógł też nie mieć pieniędzy na dalsze utrzymanie psiaka a nie chciał by tułał z nim się na ulicy. Powodów mogła być naprawdę masa. Dla tego człowieka była to z pewnością cholernie trudna decyzja - oddać przyjaciela. Widać to chociażby po tym, że zatroszczył się o niego - zostawił go na przystanku autobusowym gdzie bywa DUŻO ludzi, przywiązał go do znaku by NIE WPADŁ POD AUTO, zostawił karmę BY MIAŁ CO JEŚĆ oraz książeczkę zdrowia, by osoba, która go przygarnie WIEDZIAŁA O NIM WIĘCEJ NIŻ TO, ŻE JEST TYLKO PSEM I NIE MA DOMU. Nie popieram porzucania, to fakt, ale jednak nie mamy prawa oceniać innych jeśli nie jesteśmy w ich sytuacji. Ludzie stawiają porzucenie na równi z morderstwem, co jest dla mnie jedną totalną pomyłką i choć oba czyny nie powinny być popierane, to jednak trzeba czasem wybrać mniejsze zło. Ale nie. Dla wielu ludzi to to samo i trzeba tak samo sfukać i skląć tę osobę, a później dziwota, że ludzie wolą zabić zwierzęta, często w naprawdę okrutne sposoby, bo istnieje mniejsze ryzyko zbesztania. Niby chcą dobrze, bo przecież "złe czyny trzeba potępiać", ale czy to jest wystarczająco zły czyn by wyzwać osobę od najgorszych, co w rezultacie powoduje przyrost morderców zamiast jego zmniejszenia?

I takie sytuacje nie mają miejsca tylko w psim świecie. Są wszędzie. Dajmy tu np. Nangę Parbat i śmierć Tomka Mackiewicza. I wysyp (niczym kleszczy na wiosnę, czego osobiście nienawidzę) speców od himalaizmu i wspinaczki wysokogórskiej - "powinni wrócić po Tomka", "To wina Eli...", "Lenie śmierdzące, powinni się wrócić po niego, bo on na nich czeka!" - no tak, najłatwiej mówić i oceniać z ciepłego, wygodnego fotelika ludzi którzy walczą z naturą przy temperaturach grubo przekraczających 0℃. Ja też nie jestem ekspertem, bo w górach nigdy nie byłam (co przyznaję z żalem, ale i z nadzieją, że to się niedługo zmieni), ale mimo to wiem, jak ciężkie bywają czasem warunki na nizinach, a co dopiero na wysokości 6000-7000 m n.p.m....

Innym przykładem może być też sytuacja Madzi z Sosnowca. Tak, tak, wiem, że to było laty temu, ale wtedy też się zagotowało w ludziach. Dla tych co nie wiedzą ciut przybliżę, dla tych co wiedzą ciut przypomnę. Dziecko wypada matce z przewijaka i w wyniku odniesionych obrażeń umiera. Zdesperowana matka chowa je w parku a później mówi, że ktoś jej je porwał. Oczywiście poszukiwania, przesłuchania, poruszenie nieba i ziemi by odnaleźć dziecko. Finalnie dziecko zostaje odnalezione, przejrzany zostaje monitoring i bum. Ludzie którzy tak zażycie besztali porywacza nagle zmieniają kierunek ich hejtów i kierują go na matkę Madzi. Nie wiem jaki sytuacja miała finał, bo nie interesowałam się tym zbytnio, ale o ile pamięć mnie nie myli matka została skazana (jeśli nie - poprawcie mnie). I tu ponownie pojawia się maksyma wyrażona w tytule postu - nie da się pomóc temu dziecku, więc na co komentarze oczerniające i wyzywające matkę od najgorszych? Nie wiemy czemu się tak zachowała, nie wiemy czemu zdecydowała się na takie postępowanie, nie wiemy nic, prócz tego, że wydarzyła się tragedia i temu dziecku należy się godny pochówek. Ale nie. Trzeba zjechać i tak już zjechaną psychikę matki. Bo przecież po co to wszystko? No po co? Nie wiem i w sumie nie chcę wiedzieć. Wiem tyle, że nie mieliśmy i nie mamy prawa oceniać tej osoby. Po prostu nie mamy.

I takich przykładów jest co niemiara, mogłabym bardziej się zagłębiać i podać tutaj z pięćset argumentów, ale co to da, że będę przybliżała kolejną i kolejną, i kolejną sytuację, która jest osobistą tragedią dla tej osoby i jej rodziny, skoro wiem, że bez względu na to ile argumentów tu podam to i tak są 2 opcje - albo to coś komuś da do myślenia i w przyszłości zastanowi się zanim skomentuje jaki to ten człowiek jest zły i w ogóle spalić na stosie!, albo nie zmieni to niczego i taki osobnik dalej, bez większego zastanowienia będzie bawił się w eksperta i jaki to on obeznany w danej dziedzinie, mimo, że może nie mieć bladego pojęcia o czym pisze.

   W każdym razie - już tak podsumowując ten post, chciałabym mieć do Was prośbę (?) byście pomyśleli na przyszłość, gdy przyjdzie Wam komentować kogoś czy czyjeś postępowanie, że nie mając bladego pojęcia, nie znając żadnych motywów postępowania, nie oceniajmy. Po prostu.

I tak. Już jako totalne zakończenie, wrzucam tutaj dwie maksymy (?), puenty (?), morały (?), które mam nadzieję, że choć w małym stopniu wdrążycie w swoje życie, bo czy naprawdę jedyne na co nas - ludzi - stać to komentowanie innych i besztanie ich?

Nie możesz pomóc? To chociaż nie przeszkadzaj.
Nie mamy prawa oceniać innych dopóki nie jesteśmy w ich sytuacji.

   Nie wiem nawet co napisać w zakończeniu, bo przyznaję, że jest to kurcze... trudny temat i napisanie tego postu było nie lada wyzwaniem dla mnie. Bo jednak to nie jest tak, że piszę post ot tak, na pstryk palca. Każdy z nas ma coś na sumieniu, nawet ja, pisząca ten post. Ale uważam, że najważniejsze zobaczyć swój błąd, postanowić go, nie żyć przeszłością a pogodzić się z nią i być lepszą wersją siebie niż byliśmy wczoraj.

Do napisania. N&X Team.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny post. Według mnie ludzie powinni się kilka razy zastanowić zanim coś napiszą w internecie. Każdy może mieć swoje poglądy, ale to nie jest argument do tego żeby móc komentować wszystko, wszystkie zachowania innych ludzi nigdy nie będąc w sytuacji jakiej oni się znajdowali...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoim zdaniem z innymi! ♥

Projekt i wykonanie: Natalia Sadkowska | Xena. Mała czarna. 2017 ©