środa, 18 października 2017

Warszawskie dziewoje


Cześć! Jeśli jesteście tu dłużej, pewnie wiecie, że niedawno złapałam "bakcyla podróżniczego". Kiedyś moimi jedynymi celami wyprawy były pobliskie, oddalone maksymalnie o 10 km miejsca. Dziś moje horyzonty ciut się rozszerzyły, wiadomo - nie jest to skok na głęboką, ciemną wodę bez widocznego dna, ale jak na mnie - osobę, która swego czasu nie wyobrażała sobie samodzielnych podróży i na Xenę, która była przyzwyczajona do krótkich tras (głównie rowerowych), jest to już skok, może nie na głęboką wodę, ale z pewnością nie jest to wbiegnięcie do wody z plaży. Zapraszam.


Jak widzicie na zdjęciu w "miniaturce" oraz zdjęciu powyżej była to Warszawa. Ale co nas tam ciągnie, jeśli nie był to żaden psi event? A jeśli nie psi a muzyczny, to po co miałabym zabierać tam psa? *hmm* Abo istnieje jeszcze "cuś" takiego jak przyjaciele. I tychże przyjaciół (i ich psijaciół) się odwiedza. I tak też było w tymże przypadku...


Nasze spotkanie z Kasią i Lu planowałyśmy już wcześniej. Dużo wcześniej. Los tak chciał, że Xena dostała cieczki (nie piszcie mi o cięciu w komentarzach, wiem o takiej możliwości, nie musicie mnie o niej uświadamiać, wiem to)i niestety musiałyśmy przełożyć nasze spotkanie, bo gdzie ja będę wlokła sukę w cieczce tyle km... W końcu, po tych 3 tygodniach od szacowanej daty końca świata (i naszego spotkania też :P) udało nam się finalnie spotkać.


Tym razem nie popełniłam gafy szerzej opisanej w poście z LP, fakt - na początku X miała małego stresika i zdarzyło się jej delikatnie drżeć, ale nie było to tak intensywne jak gdy jechałyśmy na LP i po chwili minęło. Później wszystko było już na luzie i jestem z niej mega dumna. ♥ Z Kasią i Luką spotkałyśmy się około 10:30 i poszłyśmy na podbój MaxiZoo, które bardzo chciałam odwiedzić z 2 powodów - chciałam looknąć i macnąć szelki AniOne i te z DogCreek, które na LP przymierzałam na X, ale jednak stwierdziłam, że są kopią tych z True Love i jeśli będę miała zamiar kupować Front Range to kupię prędzej te z TL, choć póki co myślę nad pasem dyspersyjnym do juliusów, bo w sumie po to szukam nowych szelek dla X...  Zaś jeśli chodzi o szelki z AniOne... Em... XS-S były za małe, S za duże. Zależało mi akurat na tym kroju szelek, ponieważ Xena w guardach czasem się poddusza przez to, że to kółeczko wbija jej się w "kość", a te tego kółeczka nie mają, dlatego mi na nich zależało. Fakt, mam takie same tylko innej firmy z Trixie, ale one maja zbyt masywny polarek... Ale no cóż. Drugim zaś powodem było wzięcie free żarcia dla X i Adelajdy. :P Jak coś Adelajda jest bardziej zadowolona od X, ale cii... :D


Później miałyśmy plan jechać na powiśle ale zaczęło padać, wiec wpadłyśmy do MC., żeby się posilić i przeczekać deszcz. W drodze na przystanek zobaczyłyśmy reklamę sklepu z psimi rzeczami, więc poszłyśmy tam, bo... my byśmy nie poszły? :P Niestety nie było tam nic wyjątkowego, ale no ja to ja, może to dlatego. :P Gdy byłyśmy już na przystanku, Kasia niestety musiała wrócić, więc nie wpadłyśmy na powiśle, ale po przyjechaniu do centrum stwierdziłam, że chcę jeszcze połazić po Wawie, więc zdecydowałam, że pojedziemy sobie na Pola Mokotowskie. Jakie to wielkie! :O Gdy byłyśmy na LP to się wydawało o wiele mniejsze. :P Można się zgubić. :P Ale nie to było dla mnie największym zaskoczeniem. Spotkałam tam wiele ludzi z psami, które były spuszczone i po prostu się dogadywały. Psy się razem bawiły, a właściciele - oazy spokoju szły po prostu za nimi. U mnie w mieście to chyba niemożliwe, żeby więcej niż 3 psy naraz (posiadające różnych właścicieli i niebędące stadem) pląsały sobie i wracały na zawołanie. Ale co tu się dziwić, Warszawa to nie Mszczonów, centralność miasta jednak swoje robi i lubię Wawę za wielką świadomość ludzi, jeśli chodzi o psy.


Gdy byłyśmy na PM znów zaczęło padać, więc ogarnęłam, że to chyba nie nasz dzień i czas wracać do domku, bo z małej chmury duży deszcz, a przed nami tyle do przejechania... Na PM jak na PM trafiłam bez problemu, zaś natomiast z PM do centrum już miałam problem wrócić i jestem baaardzo wdzięczna wynalazcom map i gps'u, za to, że takie coś istnieje i ratuje takim jak mi tyłek. :P Po dotarciu do centrum (nie-) mądra ja wysiadłam nie z tej strony co trzeba i szukając drogi do stacji pkp zrobiłyśmy jakieś 3 km albo i więcej, okrążając Pałac Nauki i Kultury, bo "-kuurczę, coś mi świta, to było chyba tam...".xD Finalnie jednak dotarłyśmy do celu, zdążyłyśmy na planowany pociąg i z cichą nadzieją, że nic nas już teraz nie zaskoczy usadziłyśmy się wygodnie w pociągu. Ale los bywa przewrotny i lubi psuć plany... i dotarłszy na stację, gdzie miałyśmy mieć już bus do domciu, który miał być za kilka minut... Okazało się, że bus się popsuł i był naprawiany (a tak wynika z relacji innych czekających osób na przystanku) już kilka dobrych godzin. Co jak to, ale wydaje mi się, że biorąc się z taki biznes, trzeba mieć plan "B" w razie takich przypadków. O tyle dobrze, że się nigdzie nie spieszyłyśmy (w kontekście, że nie byłyśmy nigdzie umówione i miałyśmy być na tę i tę godzinę), ale zobaczcie to w innym kontekście, co również jest słowami jednej z osób, które czekały na przystanku i jakoś tak mi wyszły do głowy - "A co jeśli ktoś by jechał na wycieczkę? Zaufał tej linii busów, a tu nagle nie przyjeżdżają i jadą na wycieczkę bez niego" ... ciekawe, czyż nie? A żeby było śmieszniej to i tak poszkodowana będzie ta osoba, bo przecież nikt mu tych pieniędzy (tak jest w wielu przypadkach) nie zwróci... Zadzwoniłam na infolinię, ale (NIE-) miły Pan, po powiedzeniu mi tylko o tym, że "następny będzie 18:20" się rozłączył... Świetne (NIE) podejście do klientów ... Na szczęście podwieźli mnie sąsiedzi, za co im baardzo dziękuję, bo na stacji było kilka typków po %, żeby było "śmieszniej" dość postawnych, więc nie wiem jak to mogłoby się skończyć ... Więc jeszcze raz - dziękuję! ♥ A tak odnośnie tych typków - jeden chciał, żebym mu dała Xenę, on "mi ją odprowadzi do domu" ... eeee... ? Nie?


Po 18 byłyśmy w domku, zmęczone i padnięte. Xena jeszcze poszła z moim tatą na spacer, ja byłam już tak padnięta po ostatnich nieprzespanych nocach, że poszłam spać...  :P


Generalnie, mimo wszystkich przygód, wspominam ten wyjazd bardzo miło i mam nadzieję, że jeszcze nieraz odwiedzimy Wawę! ♥


A! No i nie mogłabym zapomnieć o kochanej Kasi, która dała nam prezent, a my nie, ale... Odwdzięczymy się następnym razem! ;*

Kate mnie uświadomiła, że nie napisałam o pewnej heheszkowej sytuacji, a że nie wiem, gdzie ją wpleść, to piszę tu.
Jedziemy sobie autobusem, wsiadamy, ok, obok mnie siada jakaś Pani. Nie powinno to nikogo dziwić. Ale jej tekst zapamiętam chyba do końca życia: "-To piesek? Ojejku myślałam, że to futro pani niesie, a tu piesek! "... ♥ Oczywiście nie obyło się "ochów i achów" na temat dziewczyn, ogólnie cieszy mnie, że ludzie tak przychylnie patrzą na psy. ♥

I tak.
A wy gdzieś podróżujecie z Waszymi pupilami? Lubicie podróżować? Macie jakieś śmieszne historie związane z podróżowaniem? Podzielcie się z nami w komentarzu! ♥

Pozdrawiamy, NX Team

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoim zdaniem z innymi! ♥

Projekt i wykonanie: Natalia Sadkowska | Xena. Mała czarna. 2017 ©